Większość romansów w dzisiejszych czasach zaczyna się od prostego schematu – od dziewczyny, która ma zakochanego w niej przyjaciela z dzieciństwa i tajemniczego chłopaka, który nagle wkracza w jej świat. Sztampa sztampę pogania i przegonić nie może. A co gdyby dodać fakt, że dziewczyna ciągle pakuje się w kłopoty i nie zna swojej przeszłości, a wraz z nami wkroczy w zupełnie nowy świat, który być może przypomni sobie z dzieciństwa?
Kłamać nie będę, jak dla mnie nudą wieje
na kilometr. A mimo to pierwsze trzy tomy serii nawet mnie wciągnęły, choć
każdy z nich reprezentował gorszy poziom od poprzedniego.
"Everything you've heard, about monsters, about nightmares, legends whispered around campfires. All the stories are true."
Seria: Dary Anioła
Autor: Cassandra Clare
Wydawnictwo: Mag
Rok wydana: 2007
Gatunki: fantastyka, romans
Fabuła:
Wydawać by się mogło, że o fabule
napisałam wszystko już we wstępie. Z racji jednak, że akapit pustym być nie
może, rozwinę temat. Główną bohaterkę – Clarissę Fray poznajemy już na
pierwszej stronie. Próbuje wejść do klubu wraz ze swoim najlepszym
przyjacielem. Impreza trwa w najlepsze, Simon idzie po coś do picia, a Clary
widzi, jak kogoś mordują. A nie powinna. Była przecież zwykłą Przyziemną,
człowiekiem. I nie dość, że jest w szoku przekraczającym ludzkie wyobrażenia to
jeszcze zabójczo przystojny blondyn zadaje jej pytania zupełnie jak z kosmosu,
a cała jego postawa, przynajmniej według mnie, emanuje piekielnie słabym
podrywem.
Kolejny dzień jest dla Clary
przepełniony emocjami. Czuje, że nikomu nie może powiedzieć o tym, co zobaczyła
w klubie. Matka jest na nią zła za późny powrót i wydaje się, że chce ją ukarać
wyjazdem do końca wakacji, który całkowicie zniszczyłby nastolatce plany. W
drzwiach na szczęście pojawia się Simon wybawiciel i Clary praktycznie ucieka z
domu. I tu zaczyna się dziwna część. Na granicy umysłu Clary błąka się nazwisko
– Bane, a ilekroć spojrzy na kogoś zbyt długo zaczyna widzieć dziwne rzeczy.
Ostre zęby, skrzydła i inne przymioty rodem z Halloween.
Ostatecznie Jace, zabójczo przystojny
blondyn morderca, odnajduje ją na poetyckim przedpołudniu. Clary biegnie za
nim, jak opętana, licząc na jakiekolwiek wyjaśnienia. Oczywiście, otrzymuje je,
ale są tak niepojęte, że od razu zakłada, że blondyn jednak ma coś z głową.
Odbiera telefon od przerażonej matki i biegnie do domu ile sił w nogach.
Stare życie z wyważającym drzwi
kopniakiem wdarło się do nowego.
Później życie Clary nabiera rozpędu –
nie ma już czasu dla Simona, jej nowi przyjaciele wyglądają jak niedorobiony
gotycki zespół, a wampiry, wilkołaki i wróżki stają się codziennością. Clary w
niezwykle żółwim tempie uczy się bronić siebie, choć wszyscy wokół nazywają to
walką. Uczy się rysować Runy, magiczne znaki, które dają Nocnym Łowcom
dodatkowe umiejętności.
Czy okazuje się, że Clary pochodzi z
jednego z najznamienitszych rodów ze świata, o którym do tej pory nie
wiedziała? No domyślcie się diabełki, wszakże to sztampa.
Za fabułę książka dostaje ode mnie 2/10,
bo jednak czasami zdarzały im się ciekawsze momenty.
Postaci:
Większość postaci w tej książce jest tak
płytka, że gdyby każda z nich była kałużą to nawet nie zamoczylibyście sobie
stóp wchodząc w nią. Jasne, mają swoje momenty, ale bądźmy szczerzy – kilka
dobrych momentów nie starczy żeby książka trzymała poziom. Poznajcie więc:
Clary Fray – nastolatka z tendencją do
wpadania w kłopoty. Ruda, wysoka, nie widząca swojego piękna, które jest tak
oczywiste dla wszystkich dookoła, że ma się ochotę aż coś spalić. Oczywiście
jedyne, co robi to bieganie tam, gdzie nie powinna i narażanie życia i zdrowia
Jace’a. Isabelle i Aleca, którzy za święty obowiązek wzięli sobie utrzymanie
jej przy życiu. A no i jeszcze krzyczy, i płacze. Koniec końców oczywiście Jace
twierdzi, że ją podziwia za jej siłę. Cóż, można się domyśleć, że Clary ma w
sobie zadatki. Czasami uda jej się powalczyć z demonem czy wampirami i nie dać
się zabić, ale nic nie wie o świecie, w którym się znalazła i po prostu średnio
sobie radzi.
Simon – najlepszy przyjaciel Clary od
dzieciństwa. Oczywiście piekielnie w niej zakochany, choć na szczęście później
znajduje szczęście w swym miłosnym życiu. Miał spokojne życie. Był nerdem, miał
zespół. Chodził na wieczorki poetyckie swojego przyjaciela o każdej porze dnia.
A później Clary wciągnęła go w takie bagno, że na jego dno nawet słońce nie
dochodzi.
Isabelle Lightwood – cudowna,
sarkastyczna, idealna Izzy. Gdzie nie pójdzie i co nie założy to wygląda, jak
bogini. Doskonale zna swoje zalety i z nich korzysta. Zdarza jej się łamać
prawo, bo uwielbia dobrą zabawę i seks z fearie. Jest pewna siebie i zabójcza
jeśli tylko dać jej cokolwiek do ręki. I piekielnie bardzo nie potrafi gotować.
Muszę się szczerze przyznać, że Izzy jest postacią najbliższą mojemu sercu z
całej serii.
Jace Wayland – blondyn, w którym od
pierwszego wejrzenia zakochała się Clary. Później można nawet powiedzieć, że
będzie łączyła ich więź na wzór tej, które mają rodzeństwa. Lekkomyślny, poleci
za swoją nową dziewczyną wszędzie. Umie się bić i nie bardzo lubi słuchać się innych.
Mały, adoptowany przez Lightwoodów buntownik.
Alec Lightwood – prawdopodobnie
najrozsądniejsza postać z całej serii. Potrafi walczyć, naraża swoje życie żeby
obronić Jace’a, który notabene jest jego największą gejowską, życiową miłością.
Dobrze, że później mu przechodzi, bo gdyby nie Malec to ta seria sporo by
straciła. I co by jego rodzeństwo nie robiło, zrobi im pogadankę o prawie i
zasadach, ale i tak później ruszy za nimi. No i nie znosi Clary. Chociaż on
jeden.
Magnus Bane - najpotężniejszy czarownik Brooklynu. Z każdą
kolejną książką ma coraz większy udział w akcji. I dobrze. Jego brokat i kocie
oczy idealnie łamią sztampę przepełniającą tę książkę. To on zabrał Clary
wspomnienia. I robił to regularnie. A cóż stało się tym razem? Wyjechał na wakacje
i zapomniał o swojej małej podopiecznej, dzięki czemu ta zaczęła odzyskiwać
odebrane jej wcześniejsze życie.
Postaci jest jeszcze wiele – Hodge -
stary nauczyciel, Church – najbardziej stabilna emocjonalnie osoba w całej
serii choć to tylko kot, Luke – przyjaciel rodziny Clary, Jocelyn – matka
Clary, Valentine – główny antagonista. Wszyscy miewają swoje momenty, ale żeby
móc powiedzieć, że kogoś polubiłam na dobre i na złe? Chyba się nie znajdzie,
choć Hodge, Valentine i Luke akurat mają największe szanse.
Dlatego za postacie w tej książce śmiało
daję 2/5
Świat przedstawiony:
Nie mogę dać w tym momencie zbyt wiele
punktów. Wszakże sztampa. Wampiry, wilkołaki, wróżki, demony. Jednym słowem –
nuda. Jednakże pomysł z Nocnymi Łowcami – potomkami człowieka i anioła, których
zadaniem jest strzeżenie świata przed złem. Sign me in! Mogę zabijać demony.
Mogłoby być piekielnie interesująco.
Biorąc wszystkie za i przeciw 2/5.
Ciekawostki:
Ciekawostek będzie wyjątkowo mało, bo
nie chcę spoilerować kolejnych tomów. Dlatego powiem tylko, że na podstawie
książki powstał film, który mnie się bardzo podobał i serial, który moim
zdaniem istnieć nie powinien.
Podsumowanie:
Gdyby zignorować kilka dobrych momentów
i postaci to książka okazałaby się totalnym chłamem. A jednak kupiło ją całkiem
niemało ludzi. Zastanawia mnie jej fenomen – czy aż tak potrzebujemy romansu w
świecie pełnym potworów?
Za całokształt – 6/20