niedziela, 4 października 2015

#Praktykant - 2



.
Gdy obecnie w kinach niczym zaraza kinematografię pustoszą filmy akcji, może czas spojrzeć przychylniej na lekki, przyjemny i nie posiadający w tle takiej ilości wybuchów, że Michael Bay byłby dumny. Przed Wami, jakże urzekający film – „Praktykant”.

Gatunki filmowe:  komedia
Rok produkcji: 2015
Czas trwania: 121 minut.
Produkcja: Waverly Films.

Fabuła:
Świat ukazany w filmie zostaje nam z punktu widzenia Bena, uroczego i staromodnego siedemdziesięciolatka, który będąc na emeryturze zupełnie nie wie, co ma ze sobą zrobić. Na monotonię jego codziennego życia składają się próby odrzucenia zalotów, uczęszczanie na pogrzeby i kontynuowanie swojego usystematyzowanego trybu życia. Cała nuda sypie się na łeb na szyję, gdy Ben przypadkowo znajduje ogłoszenie o zatrudnieniu seniorów po 65 roku życia w pobliskiej firmie internetowej. Od początku piętrzą się problemy. Zamiast tradycyjnego CV Ben musi dostarczyć wideoklip, na którym zaprezentowałby siebie, a nawet nie ma pomysłu, jak się za to zabrać, a żeby zgrać nagranie z kamery na komputer musi dowiedzieć się, czym jest i jak działa port USB. Rolę jego nauczyciela w tym wypadku wziął na siebie jego dziewięcioletni wnuk.

Cóż, jak można się domyślić Ben, razem z trzema innymi osobnikami, zostaje zatrudniony w firmie jako osobisty asystent Jules Ostin – założycielki i pomysłodawczyni firmy. Od razu poznajemy Jules z dwóch stron. Po pierwsze, jako uroczą i przemiłą osobę, która stara się mieć dla każdego czas i która jeździ po terenie firmy na rowerze, bo uważa, że tak jest lepiej. Po drugie zaś, widzimy zmęczoną kobietę, która próbuje nadążyć za nieoczekiwanym sukcesem własnej firmy i która spotkania ma ustawione praktycznie co pięć minut, choć i tak prawie na wszystko spóźnia się minimum godzinę przez nawał pracy. W firmie żartują nawet, że powinni zacząć posługiwać się „Uniwersalnym czasem Jules”.





Na początku Jules nie chce mieć u swego boku uroczego staruszka. Sądzi, że jest zbyt przytłaczający. Nie rozumie też, jak wielką wagę ma dla Bena pracowanie akurat tam. Na początku nawet nie traktuje go jak człowieka. Po prostu ignoruje jego obecność. A w czasie, gdy nie jest doglądany, Ben zyskuje sobie przyjaciół w firmie, poznaje nową wybrankę serca po tym, jak poprzednia, po ponad 40 latach małżeństwa umarła trzy lata wcześniej. Dopiero z czasem Jules zaczyna rozumieć, że sama obecność Bena działa na nią uspokajająco. Że powinna się go radzić w wielu sprawach i że on zawsze jest tam dla niej, gdzie ona go tylko potrzebuje. Zaczyna się od fuchy szofera, a kończy na prawdziwie potrzebnym asystencie, który ażeby uratować tyłek swojej przyjaciółki-pracodawczyni sam proponuje włamanie, a razem z innymi pracownikami nawet je uskutecznia.

Przez cały film pojawia się problem kobiety pracującej i osiągającej sukces. No bo skoro poświęca się pracy, nie ma czasu dla rodziny, która i tak na pierwszy rzut oka wydaje się idealna. Mąż zrezygnował z kariery i zaczął zajmować się Paige – ich małą córeczką. Po pewnym czasie zaczął robić też coś innego, co miejsca mieć nie powinno, ale koniec końców wszystko kończy się dobrze.

Moim zdaniem film miał kilka niedociągnięć fabularnych, które na szczęście nie raziły aż tak bardzo, ale z drugiej strony nie miał także tego charakterystycznego punktu, który sprawia, że dzieło zostaje w umyśle na dłużej. Dlatego za fabułę „Praktykant” dostaje 7/10.

Gra aktorska:
Wiele można powiedzieć o głównych bohaterach, bo są to aktorzy szeroko znani, którzy nawet teraz udowodnili, że w historii, w której za wiele dziać się nie powinno, wydarzyć może się wszystko, a to tylko za sprawą ich niezwykłej profesjonalności.

Jules Ostin – Anne Hathaway (znana z: „Diabeł ubiera się u Prady” 2006; „Interstellar” 2014; „Les Miserables: Nędznicy” 2012)
Ben – Robert De Niro (znany z: “Poradnik pozytywnego myślenia” 2012; „Jestem Bogiem” 2011; „Taksówkarz” 1976)
Fiona – Rene Russo (znana z: “Wolny strzelec” 2014; „Okup” 1996; „Zabójcza Broń” 1992; „Thor: Mroczny świat” 2011)
Matt – Anders Holm (znany z: “Sąsiedzi” 2014; „Workaholics” 2011)
Cameron – Andres Rannells  (znany z: “Wieczór panieński” 2012; „Seks w wielkim mieście” 2010; „Rodzinka jak inne” 2012)
Jason – Adam DeVine (znany z: “Pitch Perfect” 2012 i 2015; “Sąsiedzi” 2015)
Davis – Zack Peariman (znany z: “Średniaki” 2012)

Jeżeli miałabym wybrać, co mnie najbardziej urzekło w „Praktykancie” to zdecydowanie byłaby to gra aktorska, dlatego tutaj będzie 5/5.

 




 Zdjęcia:
Za zdjęcia odpowiedzialny był Stephen Goldblatt I, którego świetny kunszt można podziwiać mogliśmy już w wypadku „Służących”, „Zabójczej broni” i „Raportu pelikana”. Naprawdę niewiele potrzeba bym uznała zdjęcia za dobre. Wystarczy zrobić dokładną odwrotność tego, co pojawiło się w „Zmierzchu”, ale Stephen przeskoczył ponad to. Dobierał ujęcia tak, by przekazać ważność sceny, by wzbudzić napięcie lub śmiech. Wszystko zostało dokładnie przemyślane i miało swój cel. Żałuję jednak, że nie pojawił się choćby na chwilę taki szczególny pazurek, dzięki któremu mogłabym w trakcie filmu oznajmić, kto był odpowiedzialny za zdjęcia.

Za zdjęcia (i bynajmniej nie z sentymentu) Stephen dostanie 4/5.

Muzyka:
Za muzykę odpowiedzialny był Theodore Shapiro. Mężczyzna znany głównie z „Diabeł ubiera się u Prady”, „Sekretne życie Waltera Mitty”, „Millerowie” czy „Jaja w tropikach”. Cóż więcej mogę powiedzieć, uwielbiam tego gościa. Zawsze klimatyczny, nigdy nie plagiatujący samego siebie.

Przykładowe utwory:
1) Love and Work – Theodore Shapiro
2) Late for everything – Theodore Shapiro
3) Interns get started – Theodore Shapiro
4) These foolish things remind me of you – Billie Holiday
5) I spy something green – Theodore Shapiro
6) You were meant for me – Gene Kelly
7) Intern slash best friend – Theodore Shapiro

Z ręką na serduszku Lucyfer za muzykę wręcza piękną statuetkę z liczbą 6/6.

Ciekawostki:
Reese Witherspoon odrzuciła rolę Jules Ostin. Choć moim zdaniem to i lepiej, bo gdyby to Reese była na miejscu Anne, z pewnością dwukrotnie bym się zastanowiła, czy na pewno chcę zobaczyć ten film i jeszcze wydać na niego kasę w kinie.
 

Podsumowanie:
Cóż, pamiętacie może „Diabeł ubiera się u Prady”? Pamiętacie małą, nieśmiałą Andy, która wyrosła na pogromczynię mody i gazet? Widać Anne Hathaway wyciągnęła wnioski i wykorzystała je przy tej produkcji, bo podobieństwom pomiędzy „Diabłem”, a „Praktykantem” zaprzeczyć nie można. Bynajmniej nie ujmuje to niczego samemu filmowi. Można by nawet rzec, że jest dodatkowym, ciekawym i innym spojrzeniem na tę kwestię.

Film był przyjemny. Może nieszczególnie zapadający w pamięć, ale przyjemny i idealny do obejrzenia z rodziną, drugą połówką czy nawet 0,7 z lodówki. Bardzo polecam, a za całokształt dostanie 22/26. Niezły wynik, nieprawdaż? I pamiętajcie. Doświadczenie się nie starzeje!

Ogólna ocena: 22/26

1 komentarz:

  1. Fajnie piszesz i z twojego posta można dużo się dowiedzieć na temat filmu oraz ustalić samemu ze sobą czy jest warty obejrzenia.
    Jednak dobrze by było popracować nad ciekawszym designem...Nie musi być nie wiadomo jaki jednakże bardziej zrozumiały i zapadający w pamieć.

    http://nutelloporadnik.blogspot.com/2015/10/i-and-england.html

    OdpowiedzUsuń